Bracia Figo Fagot

Discochłosta

S.P. Records 2014-10-20
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Bracia Figo Fagot z podziwu godną regularnością wydają kolejne albumy - jeden na rok. Nigdy nie byłem ich wielkim fanem, a piosenka o Bożence doprowadzała mnie wręcz do szewskiej pasji. Widząc jednak tytuł ich najnowszej produkcji - "Discochłosta", nie mogłem nie zaryzykować i nie posłuchać. I opłaciło się!

Płyta składa się z 12 kawałków. Zespół, jak zawsze, z socjologicznym zacięciem komentuje i dokumentuje naszą nadwiślańską rzeczywistość. Bracia Figo Fagot trafnie wyliczają nasze narodowe przywary, do których zaliczyć można choćby skłonności do weekendowego pijaństwa, antagonizmy kibiców piłkarskich, niechęć do edukowania się czy tumiwisizm, przejawiający się na przykład jakże nadużywanym w Polsce stwierdzeniem 'je*ać to'. Dostaje się również dziewczynom z dyskotek typu Protektor, które w tamtejszych toaletach zajmują się głównie porównywaniem swoich biustów ("Magiczna Kraina), akwizytorom ("Nigdy Nie Wierz Mu") oraz polskim maczo i metroseksualnym ("Heteromagnes"). Najlepsze w tym zestawie są według mnie "Bella Putanesca" i "Zalegizybać Marihuaen". Ten pierwszy numer to kolejny przykład tego jak my Polacy świetnie odnajdujemy się z tekstami napisanymi po włosku, że wspomnę tylko "Li Fumo" Nagłego Ataku Spawacza. 

Parodiować disco i jego odmianę - polo - trzeba umieć. A Bracia Figo Fagot to już niemal mistrzowie w tej dziedzinie. Weźmy na przykład "Wojowników Wódki" czy też "Janko Janeczko" - przecież z początku wydaje się, że to śpiewa Zenon Martyniuk z jednej ze sztandarowych kapel tego gatunku - Akcent! Nie mówiąc już o detalach - przecież przez samo "Janko Janeczko" nasuwa się proste skojarzenie z "Kasiu Katarzyno" z repertuaru Milano. Bartoszowi Walaszkowi i Piotrowi Połaciowi niewiele już brakuje, aby dosięgnąć poprzeczki, która wysoko 30 lat temu zawiesił niejaki Franek Kimono. Miejscami brzmią już tak dobrze jak właśnie ten, który wykonywał "Tankowanie Nocą" czy "King Bruce Lee Karate Mistrz". Muzycznie płyta jest całkiem zróżnicowana. Niby dominują klimaty jak z disco polo, ale zespół gra też jak Papa Dance ("Oooooo"), trochę industrialnie ("Jebać Studia"), a w "Zalegizybać Marihuaen" pojawia się reggae i ska. 

Nie żałuję, że zdecydowałem się dać szansę "Discochłoście" - zabawa naprawdę przednia, można przysłowiowe 'boki' zrywać. Chociaż czasami wydaję mi się, że słowa są zbyt wulgarne. Ale przecież tacy właśnie, my Polacy, w dużej części jesteśmy. Gdyby twórczość duetu Walaszek - Połać trafiła do tych, o których śpiewają, to być może nawet ich zmusiłoby to do jakieś refleksji... Myślę, że gdyby Wojciech Smarzowski teraz kręcił "Wesele", to właśnie Bracia Figo Fagot zrobiliby dla niego ścieżkę dźwiękową. Szkoda, że nie było ich 10 lat temu!