Bracia Figo Fagot z podziwu godnÄ regularnoĹciÄ wydajÄ kolejne albumy - jeden na rok. Nigdy nie byĹem ich wielkim fanem, a piosenka o BoĹźence doprowadzaĹa mnie wrÄcz do szewskiej pasji. WidzÄ c jednak tytuĹ ich najnowszej produkcji - "DiscochĹosta", nie mogĹem nie zaryzykowaÄ i nie posĹuchaÄ. I opĹaciĹo siÄ!
PĹyta skĹada siÄ z 12 kawaĹkĂłw. ZespĂłĹ, jak zawsze, z socjologicznym zaciÄciem komentuje i dokumentuje naszÄ nadwiĹlaĹskÄ rzeczywistoĹÄ. Bracia Figo Fagot trafnie wyliczajÄ nasze narodowe przywary, do ktĂłrych zaliczyÄ moĹźna choÄby skĹonnoĹci do weekendowego pijaĹstwa, antagonizmy kibicĂłw piĹkarskich, niechÄÄ do edukowania siÄ czy tumiwisizm, przejawiajÄ cy siÄ na przykĹad jakĹźe naduĹźywanym w Polsce stwierdzeniem 'je*aÄ to'. Dostaje siÄ rĂłwnieĹź dziewczynom z dyskotek typu Protektor, ktĂłre w tamtejszych toaletach zajmujÄ siÄ gĹĂłwnie porĂłwnywaniem swoich biustĂłw ("Magiczna Kraina), akwizytorom ("Nigdy Nie Wierz Mu") oraz polskim maczo i metroseksualnym ("Heteromagnes"). Najlepsze w tym zestawie sÄ wedĹug mnie "Bella Putanesca" i "ZalegizybaÄ Marihuaen". Ten pierwszy numer to kolejny przykĹad tego jak my Polacy Ĺwietnie odnajdujemy siÄ z tekstami napisanymi po wĹosku, Ĺźe wspomnÄ tylko "Li Fumo" NagĹego Ataku Spawacza.Â
ParodiowaÄ disco i jego odmianÄ - polo - trzeba umieÄ. A Bracia Figo Fagot to juĹź niemal mistrzowie w tej dziedzinie. WeĹşmy na przykĹad "WojownikĂłw WĂłdki" czy teĹź "Janko Janeczko" - przecieĹź z poczÄ tku wydaje siÄ, Ĺźe to Ĺpiewa Zenon Martyniuk z jednej ze sztandarowych kapel tego gatunku - Akcent! Nie mĂłwiÄ c juĹź o detalach - przecieĹź przez samo "Janko Janeczko" nasuwa siÄ proste skojarzenie z "Kasiu Katarzyno" z repertuaru Milano. Bartoszowi Walaszkowi i Piotrowi PoĹaciowi niewiele juĹź brakuje, aby dosiÄgnÄ Ä poprzeczki, ktĂłra wysoko 30 lat temu zawiesiĹ niejaki Franek Kimono. Miejscami brzmiÄ juĹź tak dobrze jak wĹaĹnie ten, ktĂłry wykonywaĹ "Tankowanie NocÄ " czy "King Bruce Lee Karate Mistrz". Muzycznie pĹyta jest caĹkiem zróşnicowana. Niby dominujÄ klimaty jak z disco polo, ale zespóŠgra teĹź jak Papa Dance ("Oooooo"), trochÄ industrialnie ("JebaÄ Studia"), a w "ZalegizybaÄ Marihuaen" pojawia siÄ reggae i ska.Â
Nie ĹźaĹujÄ, Ĺźe zdecydowaĹem siÄ daÄ szansÄ "DiscochĹoĹcie" - zabawa naprawdÄ przednia, moĹźna przysĹowiowe 'boki' zrywaÄ. ChociaĹź czasami wydajÄ mi siÄ, Ĺźe sĹowa sÄ zbyt wulgarne. Ale przecieĹź tacy wĹaĹnie, my Polacy, w duĹźej czÄĹci jesteĹmy. Gdyby twĂłrczoĹÄ duetu Walaszek - PoĹaÄ trafiĹa do tych, o ktĂłrych ĹpiewajÄ , to byÄ moĹźe nawet ich zmusiĹoby to do jakieĹ refleksji... MyĹlÄ, Ĺźe gdyby Wojciech Smarzowski teraz krÄciĹ "Wesele", to wĹaĹnie Bracia Figo Fagot zrobiliby dla niego ĹcieĹźkÄ dĹşwiÄkowÄ . Szkoda, Ĺźe nie byĹo ich 10 lat temu!